Zima na Stożku – 11 grudnia 2022

Nasza grupa przy schronisku na Stożku

Za sprawą niżu Brygida piękna zima zawitała do Polski w końcówce jesieni A.D.2022. Drogi, nie tylko górskie pokryły się warstwą śniegu, dlatego dłużej niż zwykle trwała nasza podróż z Oświęcimia na Przełęcz Kubalonka. Po przyjeździe, podczas gdy nasi kierowcy udali się swoimi pojazdami do Istebnej, pozostała część grupy ruszyła żwawo fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego, aby rozgrzać się do czerwoności w kilkustopniowym mrozie. Śnieg zwiększał wysiłek związany z pokonaniem drogi, ale dziewiczy puch łatwo poddawał się naporowi nóg. Zimowy las zachwycał, chociaż krajobraz Beskidu Śląskiego skrył się za chmurną zasłoną.

Na Przełęczy Łączecko zmieniliśmy kolor szlaku z czerwonego na niebieski, aby przetrawersować zbocza Kiczor od ich północnej strony. W dobrym tempie i kondycji dotarliśmy do rozdroża pod Kyrkawicą, gdzie zatrzymaliśmy się tylko na krótko, bo podskórnie już czuliśmy rychły odpoczynek i ciepły posiłek w schronisku na Stożku.

Tablica upamiętniająca 100-lecie schroniska na Stożku

Rok 2022 jest rokiem jubileuszu tego schroniska. Jest to najstarsze, w pełni polskie schronisko w całych Beskidach. Istnieje ono nieprzerwanie od 100 lat. Wybudowane w 1922 roku z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Turystycznego „Beskid” w Cieszynie (przyłączonego w 1921 roku do Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego), przetrwało zawieruchę wojenną w dość dobrym stanie i po generalnym remoncie w latach sześćdziesiątych XX wieku służy do dziś. Jest położone bardzo blisko granicy państwa i z tego powodu w czasach słusznie minionych jego gospodarze byli mocno inwigilowani. Na szczęście 100-lecie istnienia świętowano tu już w międzynarodowym gronie turystów z Polski, Czech i Słowacji.

Po godzinnym odpoczynku w schronisku, rozgrzani jego ciepłem wyszliśmy na zewnątrz, ale ostygliśmy szybko w oczekiwaniu na wspólne zdjęcie. Ruszyliśmy zatem ochoczo naprzód, jeszcze nieco w górę, w kierunku Kiczor (990 m n.p.m.). Kiedy przy ścieżce pojawiły się skalne grzyby w śnieżnych kapeluszach czyli mówiąc językiem geologów wychodnie piaskowca warstw istebniańskich, zatrzymaliśmy się na krótką uroczystość: Zbyszek otrzymał legitymację PTT.

Przy Izbie Pamięci Jerzego Kukuczki

Ze szczytu Kiczor podążyliśmy w dół najpierw zielonym szlakiem, potem nieznakowanymi ścieżkami i wreszcie lasem poza ścieżką zeszliśmy do istebniańskiego przysiółka Wilcze. Tutaj odszukaliśmy dom, w którym pierwszy, polski zdobywca Korony Himalajów Jerzy Kukuczka odpoczywał po wyprawach wysokogórskich i w którym jego żona Cecylia siedem lat po śmierci męża stworzyła izbę pamięci. Obejrzeliśmy sprzęt wspinaczkowy z końca lat siedemdziesiątych, zdjęcia z wypraw himalajskich oraz odznaczenia i medale, w tym Srebrny Medal Orderu Olimpijskiego. Wśród garści informacji o wyprawach w najwyższe góry świata usłyszeliśmy opowieść o 14 kluskach śląskich, ozdobionych chorągiewkami z nazwami szczytów tworzących Koronę Himalajów, którymi uraczono Kukuczkę w bazie, tuż po zdobyciu Sziszapangmy, ostatniego czternastego ośmiotysięcznika. Dowiedzieliśmy się też, jakie znaczenie w historii polskiego himalaizmu miały dziecięce zabawki: krasnale i biedronka.

Około godz. 15 urokliwą świerkową aleją powędrowaliśmy na skraj Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego w Istebnej. Puch spadający z zachmurzonego nieba towarzyszył nam cały dzień, dlatego nie zobaczyliśmy rozległych widoków. Nie zabrakło jednak ruchu na świeżym powietrzu okraszonego dobrym humorem oraz piękna leśnych ścieżek, ubranych w śnieżną biel.

M.D.