Wokół Morskiego Oka

fot. Andrzej Słota


Kocioł Morskiego Oka ze ścieżki do Doliny Pięciu Stawów przez Świstówkę w okolicach Kępy



    Morskie Oko... Cudowne to miejsce... Dlatego nikogo nie dziwi, że ściąga tłumy. Mekka tatrzańskich turystów, taterników - wszystkich w Tatrach zakochanych.
    Morskie Oko... najpiękniejsze jezioro w Tatrach. Owiane legendami, sławione przez pisarzy, poetów, uwieczniane przez malarzy i fotografików. Głęboko wciśnięte pomiędzy granitowe olbrzymy - wznoszące się niekiedy 1000 metrów nad taflę jeziora. Te niebagatelne tysiąc metrów, które trzeba pokonać zajmuje kilka godzin w podejściu i zejściu, dlatego wycieczki w tym rejonie muszą być całodniowe. Wyjątkiem jest spacer wokół jeziora na który stać każdego kto tu dotrze.
    Z okolic Morskiego Oka roztaczają się najpiękniejsze tatrzańskie panoramy. Nawet gdy aura nie sprzyja. Ale nawet wtedy Morskie Oko czasami odsłania swe czary. O różnych porach dnia, o każdej porze roku to najpiękniejsze miejsce w Tatrach zawsze wygląda inaczej. Jeśli ktoś bywa tu częściej od razu zauważy, że za każdym razem Morskie Oko jest inne.
    Nie wszędzie prowadzą turystyczne znakowane i ubezpieczone ścieżki. Pewna ich część to bardzo łatwe drogi wspinaczkowe, oraz taternickie wykopczykowane percie - dostępne jedynie z przewodnikiem, lub dla tych wszystkich, którzy są członkami klubów górskich zrzeszonych w federacji UIAA.
    Dlatego warto wybrać się na taką wysokogórską wycieczkę, bowiem niektóre miejsca dodają skrzydeł, skrzydeł prawie w dosłownym znaczeniu, bowiem na wierzchołkach czujesz jakbyś leciał hen wysoko niczym ten "oreł" - król tatrzańskich przestworzy. Będąc wysoko w turniach zaznasz ciszy, spokoju i wrażeń nieporównywalnych z innymi.
    Bo gdzieś tam w dole przy barierce przed schroniskiem kłębi się ludzki tłum, nie zawsze godny by być w Tatrach, w Tatrach w które za każdym razem trzeba wchodzić jak do świątyni. Gdzieś na ścieżce w odcinkach wyposażonych w łańcuchy ciągnie się ludzki "tramwaj", a ty?
    Ty jesteś wysoko, nieraz ponad chmurami. Widoki po horyzont, na którym morze szczytów dookoła. Masz to wszystko pod stopami i jakby na wyciągnięcie ręki. Wierz mi - w takich miejscach można siedzieć bez końca, bez mała cały dzień. Żal wracać w doliny. Ale wrócić trzeba - jak to mówią do "nędzy żywota", czyli szarej rzeczywistości.
    Spór o Morskie Oko w 1902 roku zakończył się dla nas szczęśliwie. Całe szczęście, że sąd w Grazu rozstrzygnął go na korzyść Polaków. Wielka to zasługa Oswalda Balzera, hrabiego Władysława Zamoyskiego i wielu innych, którym Tatry w tych dawnych czasach stały się tak bliskie. Nawet powstał wierszyk na melodię mazurka Dąbrowskiego:

        Jeszcze Polska nie zginęła
        Wiwat Plemię Lasze
        Słuszna sprawa górę wzięła
        Morskie Oko nasze!

Zapraszam więc wszystkich do Morskiego Oka i na kilka okolicznych szczytów. Wybrane fotografie są zapisem czasu. Czasu spędzonego w tym jakże uroczym miejscu.


Andrzej Słota  

Kocioł Morskiego Oka oglądany z grani Wołoszyna





część 1



Wędrując wołół Morskiego Oka przekonujesz się, że jesteś marnym pyłkiem wobec okolicznych olbrzymów. Wszystko ponad stawem wznosi się ok. 2400 metrów npm.. To jest pokora Gór, przed którą trzeba chylić czoła


Mięguszowieckie i Mnich przegladają się w tafli jeziora. Jakby kpiły z nas wszystkich...


Szmaragdowa toń... cisza i spokój.... jakże koi problemy tego świata. Zdarza się to niestety... coraz rzadziej.


Jak zwykle zatłoczona ścieżka na próg Czarnego Stawu. Nawet w niepogodne dni, gdy po opadach - z Czarnostawiańskiej Siklawy - leją się ogromne ilości wody...


Za to tu - nieco wyżej, nad taflą Czarnego Stawu, pod zerwami Kazalnicy... cisza i spokój. Nie ma ludzi, nie ma wrzaskliwych tłumów. Spokój i cisza. Tylko Ty i - góry. Można by tu spędzić całą wieczność. Każdy by chciał i większość z nas pragnie tego. Trzeba mieć wielkie szczęście, by zasmakować takich rozkoszy.


Nawet przedburzowy cień Mięguszowieckich nie jest w stanie cofnąć cię do domowych pieleszy. Jak zmoknąć... to w Tatrach.


Tu jesteś szczęśliwy.Szczęśliwy, że szkwał, który nawiewa wodę w stronę Szpiglasowych Perci, a przypisany raczej morskim podróżom nie zdmuchnąl cię z tatrzańakiej grani. No cóż - Tatry to jest żywioł...


Dopiero po powrocie przekonujesz się, że Morskie Oko... celowo skrywa przed tobą swe skarby. Najczęściej jesienią. Skarb doceniasz wtedy, gdy uda ci się z niego coś uszczknąć.




Tu - przed barierką przed schroniskiem doświadczasz powtórnej marności wobec świata Tatr.






część 1



część 2



część 3



część 4



część 5




©2006
www.krakow.ptt.org.pl