Andrzejki Oddziału Kraków na Lubomirze i Kudłaczach – 25/26.11.2017

Widok spod Lubomira na północ. Niedawno w tym miejscu wstawiono ławeczkę. Fot. Michał Myśliwiec.

Widok spod Lubomira na północ. Niedawno w tym miejscu wstawiono ławeczkę. Fot. Michał Myśliwiec.

Nastała sobota, 25 listopada, i szumne zapowiedzi wycieczki andrzejkowej należało zacząć pomału przekuwać w czyny. Wyruszywszy z Oświęcimia zabraliśmy po drodze jedną z uczestniczek, Kasię i skierowaliśmy się w stronę Myślenic gdzie czekali na nas Michał i Tosia.

Pogoda była zapowiedziana chmurna, jednak prawie do samego wieczora przyświecało późnojesienne słońce. Dojechaliśmy do szkoły i kościoła w Porębie (trzeba się było nie pomylić, której) aby około godziny 10:30 wyruszyć na kilkusetmetrowe podejście na Kamienniki. Pod nogami przyjemnie szurały buczynowe liście.

Pod sklepem w Porębie, początek wędrówki, sobota 10:30. Fot. Michał Myśliwiec.

Pod sklepem w Porębie, początek wędrówki, sobota 10:30. Fot. Michał Myśliwiec.

Po zejściu z Kamienników na przełęcz Suchą spotkaliśmy Agatę, Nikodema oraz rodzinę Państwa Nogajów a Michał Myśliwiec okrasił nasze postoje informacjami o historii Rzeczpospolitej Raciechowickiej która powstała wraz z wybuchem Powstania Warszawskiego. Opowiedział nam o meandrach myśli politycznej przywódców Rzeczpospolitej, o tajemniczym spotkaniu na Rynku dobczyckim dowódcy partyzantów – por. Horodyńskiego ps. Kościesza – z przedstawicielem Gestapo i SS Obstmbfhr. Hammanem, o historii obserwatorium na Lubomirze… Kto miał uszy do słuchania ten wysłuchał.

Na Przełęczy Suchej, nieopodal miejsca Mszy polowej oddziałów "Murawy" w 1944r. Fot. Michał Myśliwiec.

Na Przełęczy Suchej, nieopodal miejsca Mszy polowej oddziałów „Murawy” w 1944r. Fot. Michał Myśliwiec.

Pierwsze oznaki nadchodzącej zimy (w postaci błota i pojedynczych spłachetków śniegu) zobaczyliśmy przy podejściu na Łysinę. Osiągnęliśmy szczyt by skierować się w lewo, czerwonym szlakiem, w stronę Lubomira. Tam czekał juz na nas Pan Marcin Cikała który serdecznie nas przywitał i posadził w ogrzewanej (taak!) sali prelekcyjnej obserwatorium na Lubomirze, gdzie wysłuchaliśmy prelekcji o zodiaku i tym, dlaczego nie powinniśmy zbytnio wierzyć w horoskopy (ma to związek z ruchem precesyjnym Ziemi). Następnie nasza około 20-osobowa grupa przeszła do kopuły gdzie obejrzeliśmy lunetę z podłączoną kamerą CCD i usłyszeliśmy historię automatyzacji całego instrumentarium Lubomira.

W Obserwatorium na Lubomirze, pod lunetą przy pomocy której W. Orkisz odkrył pierwszą "polską" kometę. Fot. Michał Myśliwiec.

W Obserwatorium na Lubomirze, pod lunetą przy pomocy której W. Orkisz odkrył pierwszą „polską” kometę. Fot. Michał Myśliwiec.

Pokrzepieni odrobiną ciepła ruszyliśmy następnie na Kudłacze, gdzie zastaliśmy syna Państwa Knofliczków i rozłożyliśmy nasze plecaki po pokojach. Posiada trwała do 23:30. Ku naszej radości w schronisku spotkaliśmy Radka i byliśmy świadkami unikalnego recitalu na 2 gitary (Michała i Radka). Wszelkiego rodzaju napojów nie zabrakło, także tych produkowanych w domu (dzięki, Gosiu, Jacku i Adamie) i można było chyba powtórzyć za Faustem “Trwaj, chwilo”. W kulminacyjnym momencie nasza grupa liczyła 25 osób a na nocleg zostało nas formalnie 21. I pomyśleć, że kilka lat temu zaczynałem od paru wycieczek z Michałem i Bernatką (tak, 3 osobowych).

Grupa oświęcimsko-krakowska w apogeum integracji i frekwencji, sobota wieczorem, jadalnia schroniska na Kudłaczach. Fot. Michał Myśliwiec.

Grupa oświęcimsko-krakowska w apogeum integracji i frekwencji, sobota wieczorem, jadalnia schroniska na Kudłaczach. Fot. Michał Myśliwiec.

Drugiego dnia wyszliśmy przed schronisko zrobić pamiątkowe zdjęcie z banerkami Oświęcimia i Krakowa, Nikodem przemówił (krótko i zwięźle), ucieszyliśmy się już całkiem zimową aurą i skierowaliśmy swe kroki ku przełęczy Granice – podobnie jak 2 lata temu. Z sympatią minęliśmy miejsce ówczesnego plenerowego koncertu Radka (“Hala”), przedarliśmy się przez błoto zielonego szlaku wiodącego do Poręby aby po szybkiej utracie wysokości i przebyciu półtora kilometra po asfalcie znaleźć się przy zaparkowanych wczoraj samochodach.

Przed schroniskiem na Kudłaczach, niedziela rano, po opadzie śniegu. Fot. Michał Myśliwiec.

Przed schroniskiem na Kudłaczach, niedziela rano, po opadzie śniegu. Fot. Michał Myśliwiec.

“I ja tam byłem, miód i wino piłem (…)”. Każda bajka powinna się kończyć dobrze i ta, o ile mi wiadomo, skończyła się dla wszystkich szczęśliwie. Podobnie jak w zeszłym roku, było ¾ zespołu “Zielony Szlak” (acz inne 3/4 niż przed 2 laty) który wzbogacił nasze spotkanie niezwykłą muzyczną aurą a czy trwać będzie dalej niech się okaże w przyszłości. Dzięki, Agnieszko, Michale i Radku! Dziękuję wszystkim Uczestnikom za przybycie, i zapraszam na zbliżającego się oddziałowego Sylwestra (pytajcie Michała i Nikodema).

Do zobaczenia na kolejnym szlaku!

Doktorek

PS. Po szerszą dokumentację fotograficzną odsyłam do oddziałowego Facebooka oraz do galerii Koła Oświęcim.