Pusto na szlakach, pusto w schroniskach. Coś dziwnego dzieje się w polskich górach, myślę tu o górach, a nie o spacerowych promenadach typu Krupówki i droga do Morskiego Oka. Ledwo tygodniowy pobyt w Beskidzie Sądeckim i Gorcach pozwolił zorientować się, jak zmienia się struktura ruchu turystycznego w górach. Własna obserwacja, jak i rozmowy w schroniskach pozwalają stwierdzić, że coraz mniej w górach normalnych plecakowych wędrowców, turystów z prawdziwego zdarzenia. Nie mam zamiaru nikogo obrażać i niech nikt nie myśli, że gardzę innymi gośćmi przybywającymi do podgórskich miejscowości. Mnie góry kojarzą się jednak z przewagą i wyraźną obecnością turystów z plecakami, wędrujących od schroniska do schroniska w czasie wielodniowych wypraw. Tak na pewno było w latach 70-tych i 80-tych. Mam wrażenie, że dziś są w mniejszości, a w górach spotyka się głównie wycieczkowiczów i turystów bazujących w dolinach, w domach wypoczynkowych, pensjonatach i obozowiskach. W schroniskach było w tym sezonie letnim po prostu pusto, jeśli nie liczyć wyżej wspomnianych oraz grup wycieczkowych zachodzących do schroniska i wracających na dół po posiłku i odpoczynku. Frekwencja rosła od piątków do niedziel, kiedy przybywali w góry, na weekendowe wypady mieszkańcy pobliskich miast, od czasu do czasu wypełniały schroniska klubowe rajdy i zloty. Od poniedziałków do piątków ruch w schroniskach był niewielki i mało kto w nich nocował.

     Hala Długa w Gorcach,   fot. Andrzej Słota
 
Pewnie, że możliwość swobodnego podróżowania poza granice kraju powoduje zmianę kierunków urlopowych wyjazdów, ale jednocześnie utrzymuje się nieprzytomny napór na Tatry i Zakopane oraz spory ruch w karkonoskich centrach turystycznych. Pytałem o frekwencję na Prehybie, Obidzy, Jaworzynie Krynickiej, w bacówce nad Wierchomlą, widziałem pusty hotel górski w Suchej Dolinie, a w petetekowskim zajeździe w Rytrze nocowało raptem parę osób. Od moich "klubowiczów" wiem, że i na Maciejowej, i na Luboniu Wielkim, jak i we wspomnianych schroniskach, z tęsknotą czekają na turystów.
Gospodarze schroniska na Turbaczu także nie mogą mówić o tłoku, spadła ilość turystów tam nocujących. Na szlakach widywałem pojedynczych turystów i to wszystko. Jedynie we wczesnych godzinach popołudniowych zapełniały się nieco schroniskowe jadalnie, i na ławach przy schroniskach rozsiadali się przybysze z dolin. O 4-5 po południu znów robiło się pusto i cicho.
Czyżbyśmy nie doceniali naszych gór i naszych schronisk? Mnie także ciągnie w Alpy, ale jednocześnie w kameralne Gorce, czy pełen kolorów Beskid Sądecki lub Wyspowy. Góry to nie tylko Tatry i Śnieżka. Mimo, że zniszczono spore połacie stoków i  grzbietów, i niszczy się je nadal, to wciąż w naszych górach sporo miejsca dla turysty, tego z plecakiem, wędrującego od schroniska do schroniska. Wystarczy omijać place budowy, takie jak otoczony nylonową siatką w rejonie kolejki na Kasprowy, czy inne  miejsca już przeobrażone przez zachłanne lobby narciarskie, zamienione w brukowane placyki i uliczki obudowane barami, grillami i sklepikami, jak na wierzchołku Jaworzyny Krynickiej. Jakże znamiennym jest, że schronisko turystyczne, czy jak kto woli hotel górski na Jaworzynie świeci pustką, a na wybrukowanym wierzchołku Jaworzyny ruch całkiem spory. To chyba znak czasów.
W schroniskach górskich pusto, turyści wciąż narzekają na poziom usług i omijają schroniska zapominając jakby, że to w dużej mierze od nich (od nas) zależy ów poziom usług, a dokładniej od frekwencji w schroniskach. Najczęściej żądamy wiele od dzierżawców zapominając z jak poważnymi kłopotami zmagają się na co dzień. Mało kto zastanawia się jakie kwoty muszą płacić z tytułu dzierżawy, spółkom zarządzającym schroniskami. Są to kwoty niemałe, a nawet "jeszcze większe". Zapewniam, że nie da się tych kwot uzyskać, jeśli w tygodniu nocuje co noc po 5, 8 turystów. Nie ratują sytuacji rajdy, klubowe imprezy i frekwencja weekendowa. Poprawę sytuacji finansowej schronisk, a co za tym idzie ich wyposażenia i poziomu usług może przynieść stały ruch turystyczny w górach. Jeszcze niedawno we wrześniu i pierwszej połowie października wielu turystów wyruszało w góry, wrzesień był najwyżej cenionym okresem ze względu na pogodę i brak "stonki wycieczkowej", w górach spotykało się wielu "plecakowych" przemierzających szlaki i całe pasma górskie.

    Nasza nieodżałowana chałupa na Polanie Gawronowej,      fot. Andrzej Słota
 
Kiedy widzę, jak krzywią się niektórzy płacąc dodatkowe 2 złote za skorzystanie z prysznica, albo 30-50 groszy za 0,5 1 wrzątku, to trochę się dziwię. Skąd ten brak zrozumienia? Przecież nie da się zagrzać wody za darmo. Kiedyś schroniska były dotowane, teraz płacą wysokie kwoty dzierżawne. A przecież w wielu postępuje stała modernizacja, tego nikt za darmo nie zrobi. Te pieniądze wracają potem do schronisk w postaci inwestycji, ale nie zawsze jest to zgodne z ich potrzebami. Musimy mieć świadomość, że turystyka podłączona do ministerstwa transportu nie będzie oczkiem w głowie tzw, władzy i prawdopodobnie nikt z zewnątrz, czyli spoza PTTK nie da nawet złotówki na poprawę kondycji górskich schronisk. Jednocześnie niektórzy kręcą nosem, że w schronisku zimno, albo w toalecie brak odpowiedniego papieru. Ja na miejscu gospodarza też miałbym wątpliwości, czy ogrzewać spory budynek, w którym nocuje kilku turystów, co innego gdy jest ich wielu. Tych kilku turystów może skorzystać z dodatkowych koców, których pod dostatkiem jest w każdym pokoju, a o papier, to sam turysta może poprosić kogoś z personelu, nic mu się nie stanie, wiem to z własnego doświadczenia.
Wchodząc w schroniskowe progi zapomnijmy o urlopie na Majorce lub w Grecji, spędzonym w 4-gwiazdkowym hotelu. Starszym chcę przypomnieć, jak to jeszcze niedawno myliśmy się w wielu schroniskach gdzieś pod sosenką, a elektryczność płynęła do 40 watowej żarówki z benzynowego agregatu pyrkającego pod oknem, młodszych zaś o tym informuję. Ci ostatni często nie bardzo wiedzą, co to jest górskie schronisko turystyczne, pytając np. na Markowych Szczawinach o dwuosobowy pokój z łazienką, lub zapalając papierosa w schroniskowej jadalni.
Pewnie niektórym Czytelnikom wyda się niepotrzebne przypominanie, że schronisko turystyczne, jak sama nazwa wskazuje, służy turyście schronieniem, a masaż i drapanie plecków można zamówić w całkiem innej instytucji (ul. ...ego, pierwsze piętro, pukać trzy razy). Warto o rym pamiętać, nie obrażać się z powodu pewnych niedogodności i korzystać z naszych schronisk. To nasza w nich obecność świadczy o potrzebie ich istnienia i pozwala im trwać - dla naszego dobra.
                                                                        Juliusz Wysłouch
 spis treści