Turbacz zimą – 20.03.2021

Na Polanie Turbacz

W ostatni dzień zimy postanowiliśmy zmierzyć się z najwyższym szczytem Gorców, tworzącym rozróg górski, swoiste centrum, z którego rozgałęziają się grzbiety górskie we wszystkich kierunkach.

Zaplanowaliśmy start z Koninek – części wsi Poręba Wielka, będącej miejscem urodzin pisarza Władysława Orkana (właściwie Franciszka Ksawerego Smaciarza), wsi, w której znalazł on swoje miejsce na ziemi, zamieszkując w wybudowanej przez siebie Orkanówce.

Początkowo wyruszyliśmy ścieżką dydaktyczną, ale wkrótce trasa naszej wędrówki w niezamierzony sposób zaczęła odbiegać od zaplanowanej. Zaśnieżona droga przez las poprowadziła nas dość stromo grzbietem, krzyżując się czasem z traktami, wyznaczonymi przez dzikie zwierzęta. Ostatecznie wyszliśmy wprost na polanę Łąki, na której przed laty wypasał bydło chłopiec, znany później pod pseudonimem Orkan.

Zejście z Turbaczyka

Mrużąc oczy od śnieżnej bieli, iskrzącej w słońcu, brnęliśmy w białym puchu. W Gorcach jest jeszcze całkiem sporo śniegu! Przekonała nas o tym dalsza część trasy, wiodącej przez Turbaczyk i Wierch Spalone, gdzie trzeba było przecierać szlak w kilkunastocentymetrowej warstwie świeżego puchu. Szlak okazał się być nieco mniej uczęszczany, a szkoda, bo widok z Turbaczyka na Gorce i Beskid Wyspowy, a także Beskid Żywiecki jest wyśmienity.

Przemierzając dalszą część trasy przez Kopieniec aż do skrzyżowania pod Czołem Turbacza trzeba było włożyć na pokonanie drogi trochę więcej wysiłku niż w lecie, ale za to leśna ścieżka oferowała prześliczne, zimowe widowisko.

Najpiękniejsze wokół Turbacza są jego polany podszczytowe: Hala Turbacz i Hala Długa, na którą tym razem tylko spoglądaliśmy z Czoła Turbacza. Od tego miejsca ścieżka była już mocno ubita przez setki nóg przechodzących tędy turystów.

Widok na schronisko na Turbaczu z Czoła Turbacza

Przy Szałasowym Ołtarzu część grupy zarządziła odwrót przez Suchy Groń, pozostała zaś większość podążyła dalej i wyżej. Przy schronisku na Turbaczu im. Władysława Orkana znajduje się węzeł licznych szlaków turystycznych. Miejsce to skupia, jak w soczewce wielu turystów. Nie inaczej było tym razem, a do licznego grona piechurów dołączyli też narciarze na skiturach i biegówkach.

Przy schronisku zatrzymaliśmy się na krótko i ruszyliśmy na szczyt Turbacza (1310 m n.p.m.). Zima nie znosi sentymentów, więc ze względu na chłód celebracja sukcesu nie trwała długo. Ze szczytu pomknęliśmy w drogę powrotną,  będącą fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego, prowadzącą w kierunku Obidowca grzbietami, ogołoconymi miejscami przez kornika drukarza.

Z Obidowca zejście zaczęło być stromsze i sprowadziło nas na polanę Suhora, w sąsiedztwie której na szczycie Suhory (1000 m n.p.m.) znalazło się dogodne miejsce dla wybudowania najwyżej w Polsce położonego obserwatorium astronomicznego.

Zejście z Tobołowa wzdłuż wyciągu

Niedaleko stamtąd, na jednej z polan w rejonie Tobołowa mogliśmy jeszcze raz spojrzeć na grzbiety, które pokonaliśmy tego dnia. Z Tobołowa postanowiliśmy schodzić bezpośrednio pod wyciągiem krzesełkowym, a jak wiadomo, pod wyciągiem najstromiej, więc na pewno nikt się nie nudził w czasie zejścia. Teren był tak stromy, że jeśli ktoś nie chciał zjeżdżać na pupie, to czasami zaliczał na niej twarde lądowanie. Dość długie zejście zakończyło się zjazdem do strumyczka. Było ciekawie, ekscytująco, ale nie polecam tego wariantu w przypadku błota zamiast śniegu 😊. I chociaż tego dnia nie udało się zobaczyć Tatr, to gorczańska zima nas urzekła i pozostanie w naszej pamięci.

M.D.