Relacja z XII Karpackiego Finału WOŚP na Hali Lipowskiej

Ekipa XII Karpackiego Finału WOŚP - od lewej: Marcin, Mirek, Szymon i Piotr.

Ekipa XII Karpackiego Finału WOŚP – od lewej: Marcin, Mirek, Szymon i Piotr.

Wszystko zaczęło się parę dni wcześniej, gdy jako krakowski łącznik Sztabu WOŚP na Hali Lipowskiej odebrałem gadżety od nieśmiertelnie aktywnego Kuby Terakowskiego z myślą o dostarczeniu ich na Halę, do pani Helenki Gowin.

Drugim etapem była jazda do Żywca i pozostawienie ich “łącznikowi łącznika” – czyli drugiemu Kubie, ze sklepu metalowego na ul. Browarnej w Żywcu. Nastąpiło to o 15:35 w piątak, 8 I. Półtorej godziny później wszystkie gadżety – bezpiecznie opatulone w karton – wyjechały na górę schroniskowym jeepem.

Piotr i Marcin na Rysiance po drodze na Lipowską.

Piotr i Marcin na Rysiance po drodze na Lipowską.

I wreszcie właściwa część Orkiestry – czyli sklepik i licytacja – po wejściu w śnieżnej scenerii Sopotni wielkiej i niebieskiego szlaku na Rysiankę. Stamtąd już tylko 15 minut spacerkiem na Halę Lipowską.

Dzięki inwencji Szymka Barona i wysokiej frekwencji (pogoda nastrajała do spacerów, o czym świadczyła pełna jadalnia na Lipowskiej) niektóre przedmioty osiągały naprawdę mocne “przebicia” – trzy razy licytowany płaskownik do reperacji mebli pozwolił dorzucić do puszki 64 zł, termos za 200 zł, latarki Petzla po ponad 150 każda…

Większość naszej ekipy z banerkiem (PTT O/Bielsko) i plakatem XII KF WOŚP (z tyłu, na szybie).

Większość naszej ekipy z banerkiem (PTT O/Bielsko) i plakatem XII KF WOŚP (z tyłu, na szybie).

Poszliśmy jeszcze z Mirkiem Krzeszowiakiem i dwójką licytujących na Rysiankę gdzie parę groszy dorzucili przesympatyczni młodzi ludzie którzy następnie przyszli jeszcze raz na Lipowską. Niektórzy z nas zażyli pobytu w saunie, inni delektowali się zimowym krajobrazem za oknem czy kubkiem ciepłej herbaty.

Następnego dnia ruszyła już klasyczna kwesta, Pani Helenka zasugerowała nam nalepienie serduszka na plakat z JPII w przekonaniu, że “On taką akcje by poparł”. Sama też wspomogła kasę Orkiestry niebagatelnymi sumami. Dziękujemy za serdeczną gościnę – oby tak było zawsze!

Gdzieś na szlaku, hen wysoko...

Gdzieś na szlaku, hen wysoko…

Zeszliśmy przez Rysiankę, Halę Pawlusią i na azymut lasem, do niebieskiego szlaku, dzięki zdolnościom Piotra Homy nawet ten szlak znaleźliśmy 🙂 I wreszcie, do Sopotni Wielkiej, a dalej do Żywca, Bielska i Krakowa.

Z podliczenia funduszy zebranych do puszek (dwóch) wynikło, że pobiliśmy rekord wysokości zbiórki na Hali Lipowskiej, przekraczając sumę 2300 zł. Udział w Wielkiej Orkiestrze był dla nas wszystkich połączeniem przyjemnego z pożytecznym.

Pamiątkowe zdjęcie całej naszej grupy w Sopotni Wielkiej, obok wodospadu.

Pamiątkowe zdjęcie całej naszej grupy w Sopotni Wielkiej, obok wodospadu.

Do zobaczenia za rok, może w szerszym gronie!

Doktorek