Kozubowa – Koło Oświęcim w Beskidzie Śląsko – Morawskim – 10.03.2018r.

Lądowanie z telemarkiem przy Chacie Kozubowa

Sobotni, marcowy poranek o 8 rano zastał naszą siedmioosobową grupę już w czeskim Milikowie w jednym z zakątków Beskidu Śląsko – Morawskiego. Na początek niebo delikatnie poświęciło nasz nowy ekwipunek turystyczny. Rozpoczęliśmy wędrówkę ścieżką dydaktyczną (również w języku polskim) szlakiem szałaśnictwa, obecnego na tych terenach jeszcze do połowy XX wieku. Wypas owiec i kóz pozostawił w spadku liczne polany, dzięki którym turysta może dzisiaj podziwiać bardziej rozległe panoramy górskie.

Przy podejściu na Sedlo pod Ostrým pojawił się śnieg, który towarzyszył nam na zdecydowanej większości trasy. Chociaż był nieco rozmiękły przez dodatnią temperaturę i nie było go dużo, to jednak rozjaśniał bielą szary, przedwiosenny krajobraz. Trawersując zbocza Ostrego dotarliśmy do schroniska (turistická chata Ostrý), przy którym z przyjemnością wystawiliśmy twarze do słońca, podjadając przyniesione ze sobą łakocie.

Dalsza trasa, niezbyt wyczerpująca, wiodła leśnym traktem, dogodnym dla narciarzy biegowych i zaprowadziła nas na Kałużny (993 m n.p.m.), a następnie pod Babí Vrch i dalej do obniżenia na Kamenitým, gdzie licznych turystów przyciąga piękna panorama Wielkiego Połomu i innych wzniesień wzdłuż granicy czesko – słowackiej oraz perspektywa posiłku w górskiej chacie Kamenitý. My przysiedliśmy na drewnianych ławach przy chacie, na które kątem oka spoglądał drewniany posąg słowiańskiego boga Radegasta, jakby zachęcając do spożycia trunku o tej samej nazwie. Nie daliśmy się sprowokować, poprzestając na gorącej herbacie w pięknych okolicznościach przyrody.

Podejście na Kozubową

Wiatr nasilił chłód, zatem dalej w drogę. Niedaleko za chatą Kamenitý, teren nagle stanął dęba, wznosząc się ścianką, piętrzącą się hen ku niebu. Tak zaczęło się podejście na Kozubową. Wśród strzelistych świerków, porastających zbocza góry dało się niestety również zauważyć usychające drzewa. „Kornikowy” problem to zmartwienie wielu leśników, chociaż w tym rejonie zdecydowanie nie jest tak dramatycznie, jak w naszych Górach Opawskich, czy też na Wielkiej Raczy od strony Rycerki.

Ze szczytu Kozubowej skierowaliśmy kroki do kaplicy św. Anny, wyremontowanej ostatnio w lipcu 2017 roku, która corocznie gromadzi z końcem lipca Polaków mieszkających na Zaolziu. Wspięliśmy się na jej 22-metrową wieżę z dzwonem (klucz w recepcji Chaty Kozubowa), aby podziwiać panoramę, roztaczającą się w kierunku Baraniej Góry, masywu Skrzycznego, Czantorii i Stożka (Małej Fatry nie było widać).

Z trzech turystycznych chat, które mijaliśmy tego dnia, zdecydowanie najbardziej górski klimat wydaje się mieć Chata na Ostrym. My jednak skusiliśmy się na dobrodziejstwa kuchni Chaty Kozubowa (dla „świeżego” oddechu česneková bogata w pożywne składniki i kofola z nutką anyżu), starając się w ten sposób przełamać negatywne wrażenie, które budzi jej architektoniczna bryła z okresu socjalizmu. Jakże korzystniej prezentowało się stojące tu do momentu pożaru w 1973 roku jedyne polskie schronisko, działające poza terenem kraju, wybudowane w latach 1928-29 staraniem nieistniejącego już Polskiego Towarzystwa Turystycznego „Beskid Śląski”.

Zejście do Milikowa

Z Kozubowej do Milikowa droga prowadzi już tylko w dół, ale bynajmniej nie pozbawia ogromnych wrażeń estetycznych. Polana Na Lišči, skąpana w słońcu zatrzymała nas na dłużej, pozwalając chłonąć całym sobą przecudnej urody rozległą, beskidzką panoramę. Wzrok wyostrzał się w kierunku Małej Fatry, próbując wyłuskać z gęstwiny obłoków bielejący szczyt Rozsutca.

Leśnymi ścieżkami zeszliśmy do Milikowa odświeżeni górskim powietrzem, wypoczęci, pomimo wysiłku, czując, że zimę da się lubić.

M.D.