Granią słowackich Tatr Zachodnich – relacja z wycieczki Koła Oświęcim – 21.07.2018

Rohacz Ostry, Płaczliwy, Smutna Przełęcz, Trzy Kopy, Hruba Kopa

Z powodu zamknięcia szlaku na odcinku HrebienokZamkovskiego Chata (zerwany most nad potokiem) zmuszeni byliśmy odwołać wycieczkę na Czerwoną Ławkę. Chcąc jednak wykorzystać okno pogodowe zapowiadane na sobotę,  postanowiliśmy pojechać na Orlą Perć Tatr Zachodnich – Rohacze. Noc z piątku na sobotę była bardzo krótka, gdyż wyjazd z Oświęcimia  nastąpił o godzinie 4-tej. Z parkingu Rohače-Spalena wyruszamy o 6:50. Nasza grupa liczy cztery osoby: Witek, Daniel oraz po raz pierwszy z nami Marysia i Janek. Początkowy odcinek, 3,5 km drogą asfaltową, pokonujemy zafascynowani ukazującymi się naszym oczom widokami szczytów gór i grani, z którymi za parę godzin się zmierzymy… jest pięknie :). Po dotarciu do Tatliakovej Chaty odbijamy w lewo i zaczynamy nabierać wysokości zdecydowanie szybciej niż do tej pory. Mijamy Przełęcz Zabrat, Rakoń i około 9:30 meldujemy się na Wołowcu. Tutaj robimy sobie dłuższą przerwę i po uzupełnieniu kalorii ruszamy w kierunku głównego celu naszej wycieczki.

Na koniu z banerkiem

Na Rohaczu Ostrym meldujemy się około 10:40, gdzie robimy zdjęcie z banerkiem naszego Koła i ruszamy dalej. Warunki są wyśmienite, skała sucha, więc wybieramy drogę ściśle granią, nie korzystamy ze ścieżek omijających najfajniejsze miejsca (oczywiście tam gdzie jest to możliwe i prowadzi tam stary szlak). Droga pokonywana w ten sposób dostarcza nam tyle frajdy, że po zejściu z Rohacza Płaczliwego na Smutną Przełęcz jednogłośnie postanawiamy, że idziemy dalej granią do Przełęczy Banikowskiej pomimo, że jest to wariant dłuższy o ponad 2 godziny i mamy do pokonania prawie 500 m dodatkowych podejść. Był to strzał w dziesiątkę. Dalsza droga przez Trzy Kopy i Hrubą Kopę obfituje w odcinki zapierające dech w piersiach, które pozostaną w pamięci moich towarzyszy na długie lata… taką mam nadzieję :). W takiej scenerii, zmęczeni ale szczęśliwi docieramy na Banikov (16:35), skąd schodzimy na przełęcz i rozpoczynamy zejście w stronę parkingu. Po drodze idziemy zobaczyć Rohacki Wodospad, który po ostatnich opadach deszczu wygląda jeszcze bardziej okazale. Przy samochodzie jesteśmy około 20-tej.

Witek

Marysia i Janek na koniu

W sobotę 21 lipca, wcześnie rano, ruszyliśmy z kopyta by zdobyć słynnego konia. Koń Rohacki wcale nie był taki straszny jak się wydawało (chyba jest przereklamowany :)), ale to tylko jedna z atrakcji naszej wyprawy. W czteroosobowym składzie, wybraliśmy się na grań Rohaczy w Tatrach Zachodnich. W ciągu jednego dnia przemierzyliśmy około 20 km, pokonaliśmy 1822 m podejść, zdobyliśmy 6 szczytów o wysokości ponad 2000 m n.p.m. Był to Wołowiec (2064), Rohacz Ostry (2088), Rohacz Płaczliwy (2125), Trzy Kopy (2136), Hruba Kopa (2166) i najwyższy Banikov (2178). Zajęło nam to trochę ponad 13 godzin. Mogliśmy zobaczyć z jednej strony Pilsko, Babią Górę, a z drugiej Tatry Wysokie. Telefonowaliśmy siedząc nad przepaścią :), słuchaliśmy sokoła, opalaliśmy się (niektórzy nawet się wysmażyli :)). Na szczęście nie było śladu po ostatnich ulewach, więc obeszło się bez nauki latania… a było gdzie polecieć. Na zboczach Banikova udało się nam spotkać dwie kozice. Jak tu nie lubić Tatr Zachodnich? Trzeba korzystać z okna pogodowego. Dziękuję za zaproszenie i do zobaczenia na szlaku.

Marysia