Góry jak tlen – niezbędne do życia

O brzasku pod szczytem Grzesia fot. Adam Sordyl

Góry to pasja niezależna od pór roku, chociaż nie wszyscy lubią, gdy jest zimno i marzną dłonie, szczególnie, że w obecnym czasie, przy sanitarnych obostrzeniach turysta nie może liczyć na ogrzanie się w cieple schroniska. W sytuacji dużego zanieczyszczenia powietrza miast i wsi, góry i lasy stanowią enklawę, w której można przewentylować niedotleniony organizm oraz przewietrzyć głowę zaprzątniętą sprawami dnia codziennego. Członkowie Koła PTT w Oświęcimiu indywidualnie lub w małych grupkach również w chłodnych miesiącach korzystają z dobrodziejstw górskich wycieczek.

W drodze na Czerniawę Suchą fot. Jacek Dindorf

Kiedy w drugiej połowie listopada (21 XI) dmuchnęło w górach bardziej mroźnym powietrzem, Gosia i Jacek ruszyli na szlak z Zawoi Wełczy przez słoneczne i nieco zmarznięte Pasmo Jałowieckie. Dzięki temu buty nie zatapiały się w błocie, a piękna pogoda pozwoliła podziwiać królewski majestat Babiej oraz błyszczące w słońcu Tatry Bielskie. Zwieńczeniem dnia był zachód słońca oglądany ze szczytu Jałowca.

Pod urokiem Babiej Góry pozostał Witek, który 25 listopada (środa) znów wstał bardzo wcześnie, żeby cieszyć się dniem o wschodzie słońca.

Siodło pod Klimczokiem fot. br. Wojciech Zięcina sdb

Chmury i duża wilgotność powietrza nie przeszkodziły piątce chłopaków (Jacek, Witek, Wojtek, Bartek i Radek), żeby 28 listopada (sobota) spenetrować zaśnieżone drogi i bezdroża Beskidu Śląskiego. Wyruszyli oni bez szlaku z Brennej, żeby przemierzyć Beskid Węgierski oraz zawitać na szczycie Klimczoka i Trzech Kopców.

Widok z podejścia na Jarząbczy Wierch fot. Witold Różycki

2 grudnia (środa) w dolinach panoszył się smog, tymczasem w Tatrach, gdzie bardzo wcześnie dotarli Witek i Adam, była cudowna przejrzystość powietrza! Panowie wystartowali z dna Doliny Chochołowskiej, aby przemierzyć wokół niej całą grań od Grzesia przez Wołowiec, Starorobociański Wierch po Ornak. Czyste niebo, kilka centymetrów śniegu pod stopami, a im wyżej tym cieplej. Jedynie silne podmuchy halnego dawały się we znaki. 12 godzin 25 minut w drodze. Czy warto było? – zobaczcie na zdjęciach.

Po zachodzie słońca w Beskidzie Małym fot. Jacek Dindorf

Ciepły wiatr wiejący z południa przyniósł odwilż i sprawił, że kilka dni później w górach niewiele już było śniegu, a przynajmniej w Beskidzie Małym, gdzie Jacek z Gosią przemierzyli znakowane i nieznakowane ścieżki, prowadzące przez Gancarz, Leskowiec i Łamaną Skałę, podziwiając na koniec dnia przecudowne obrazy na niebie, malowane przez słońce chowające się za horyzont.

Bacówka na Rycerzowej fot. br. Wojciech Zięcina sdb

12 grudnia (sobota) na dole znów pełzało zamglone, niezbyt czyste powietrze, a w górach można było nacieszyć się pięknymi widokami. Tego dnia Joasia, Witek i Wojtek za cel wędrówki obrali Beskid Żywiecki, a konkretnie Mładą Horę, Rycerzową i Bendoszkę. Czas spędzony aktywnie w pięknym otoczeniu zaowocował lepszą kondycją, dobrym humorem oraz doskonałymi zdjęciami.

To, rzecz jasna, nie cała przedświąteczna, górska aktywność członków Koła Oświęcim, tylko tych, którzy zechcieli podzielić się wrażeniami z wycieczek. Można wybrać kanapę i ciepły koc albo ruch na świeżym powietrzu. My wybieramy to drugie.

M.D.